Nieszczęsne ochędóstwo, żałosne ubiory Mojej namilszej cory! Po co me smutne oczy za sobą ciągniecie, Żalu mi przydajecie? Już ona członeczków swych wami nie odzieje - Nie masz, nie masz nadzieje! Ujął ją sen żelazny, twardy, nieprzespany... Już letniczek pisany I uploteczki wniwecz, i paski złocone, Matczyne dary płone. Nie do takiej łożnice, moja dziewko droga, Miała cię mać uboga Doprowadzić! Nie takąć dać obiecowala Wyprawę, jakąć dała Giezłeczkoć tylko dała a lichą tkaneczkę; Ojciec ziemie brełeczkę W główki włożył. - Niestetyż, i posag, i ona W jednej skrzynce zamkniona!
Pobierz link
Facebook
Twitter
Pinterest
E-mail
Inne aplikacje
"Syzyfowe prace" Stefan Żeromski - streszczenie
Pobierz link
Facebook
Twitter
Pinterest
E-mail
Inne aplikacje
Rozdział I
Marcin Borowicz, ośmioletni chłopiec o tęgiej posturze i czarnych oczach, przyjeżdża do szkoły w Owczarach. Jego rodzice, w pięknie malowanych saniach, odwożą go tam w mroźny styczniowy dzień. To pierwszy raz, kiedy Marcin opuszcza rodziców, dlatego wszyscy są bardzo wzruszeni tym rozstaniem. Na powitanie w szkole, nad którą widnieje napis "Naczalnoje Owczarskoje Ucziliszcze", wychodzi nauczyciel, Ferdynand Wiechowski, wraz z żoną, Marcjanną. Marcin wchodzi do nauczycielskiego mieszkania, gdzie dostrzega narzędzie kary - skórzaną "dyscyplinę", co go przeraża. Pojawia się dziesięcioletnia dziewczynka, Józia, która ma być koleżanką Marcinka w szkole. Wszyscy zbierają się, by wypić herbatę z samowaru. Rodzice Marcinka targują się z państwem Wiechowskimi o opłatę za edukację syna, płacąc w naturze. Zdruzgotany chłopiec usiłuje biec za odjeżdżającymi rodzicami, ale zostaje zatrzymany i wprowadzony z powrotem do szkoły. Po nieprzespanej nocy Marcin spotyka starszego ucznia, Piotra Michcika, który wprowadza go w tajniki szkoły. Marcinek odkrywa, że lekcje prowadzone są w języku rosyjskim, czego nie rozumie. Nauczyciel prowadzi lekcję, podczas której uczniowie ćwiczą się w cyrylicy i odśpiewują rosyjską pieśń.
Rozdział II
Pani Wiechowska pisze do rodziców Marcinka, że po dwóch miesiącach nauki chłopak robi postępy. Ma trudności z arytmetyką i językiem rosyjskim oraz często popełnia błędy ortograficzne. Wyróżnia się jednak w katechizmie księdza Putiatyckiego i kaligrafii. Ćwiczy pisanie, ale zabroniono mu tego, bo bardzo brudzi ręce i zużywa za dużo mydła. Zamiast bawić się z chłopakami ze wsi, całe dnie spędza w pokoju, ucząc się. Czasem, gdy się nudzi, patrzy przez okno. Rodzice nie odwiedzają go od dłuższego czasu, chcąc go "zahartować".
Na początku marca, nauczyciel informuje uczniów, że do szkoły wkrótce przyjedzie dyrektor. Zaczynają się intensywne przygotowania. Pan Wiechowski szybko uczy dzieci, jak się przywitać po rosyjsku i przygotowuje je do śpiewu chóralnego. Z najlepszymi uczniami ćwiczy czytanie po rosyjsku. Innych karze, aby się lepiej przyłożyli do nauki. W domu Wiechowskich trwa nerwowe oczekiwanie na przyjazd dyrektora.
Nareszcie nadchodzi wyczekiwany dzień. Wiechowski wypatruje posłańca z informacją o przybyciu dyrektora, a Marcinek i Józia zostają ukryci przed jego wizytą. Kiedy naczelnik dyrekcji, Piotr Nikołajewicz Jaczmieniew, w końcu przybywa, uczniowie są tak zestresowani, że żaden z nich nie potrafi się przywitać. Jednak Michcik ratuje sytuację swoją umiejętnością czytania po rosyjsku. Niestety, większość uczniów nie spełnia oczekiwań dyrektora, co prowadzi do jego krytyki wobec nauczyciela.
Zrozpaczony Wiechowski próbuje zaprosić dyrektora do siebie, ale ten odmawia. Nauczyciel jest tak przygnębiony, że pije kilka piw i zaczyna płakać. Ale niespodziewanie Jaczmieniew wraca, przeprasza i obiecuje podwyżkę dla Wiechowskiego od następnego miesiąca. Wiechowski jest w szoku, a potem dowiaduje się, że lokalne kobiety wsparły go, skarżąc się na jego nauczanie po rosyjsku, co paradoksalnie polepszyło jego sytuację.
Uradowany Wiechowski traci przytomność po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu. Marcinek i Józia są świadkami tej nieprzyjemnej sceny. Tymczasem Jaczmieniew, wracając do miasta, rozmyśla o swojej młodości i tęskni za dawno minionymi czasami.
Rozdział III
Marcinek patrzy z podziwem na budynek Gimnazjum Klasycznego w Klerykowie. Tłum rodziców i dzieci sprawia, że powietrze w korytarzu jest gęste od napięcia i oczekiwania. Młody chłopak wyczuwa ważność tego momentu, a nowa odzież dodaje mu pewności siebie, ale i sprawia pewien dyskomfort. Obok niego, pani Borowiczowa, próbująca zachować spokój, patrzy z niepokojem na gromadzących się ludzi. Wszyscy oczekują na informacje o terminie egzaminów.
Zdający poprawkowe egzaminy starsi uczniowie wprowadzają dodatkowy niepokój. Jeden z nich szydzi z Marcinka i wtedy chłopiec czuje, jak bardzo zależy mu na dostaniu się do tej szkoły. Chce udowodnić sobie i innym, że zasługuje na miejsce w tej elitarnej instytucji. Borowiczowa, nie chcąc zostawić losu swojego syna przypadkowi, decyduje się działać. Wysyła Marcinka, by poczekał, a sama kieruje swoje kroki do woźnego. Po chwili negocjacji, dowiaduje się, że wszystko zależy od nauczyciela - pana Majewskiego.
Następnego dnia, matka i syn udają się do mieszkania profesora, pełni nadziei i obaw. Majewski, mimo że nie obiecuje sukcesu, zgadza się pomóc młodemu kandydatowi. Borowiczowa, wierząc w potencjał Marcinka, płaci za wszystkie lekcje z góry, licząc na to, że syn zda egzaminy i spełni jej marzenie o lepszej przyszłości dla niego.
Rozdział IV
Marcinek uczęszcza do Majewskiego na korepetycje trzy razy przed rozpoczęciem egzaminów. Komisję egzaminacyjną tworzą inspektor gimnazjum - Sieldiew, pan Majewski oraz nauczyciel - Itarion Stiepanycz Ozierski. Po pierwszym etapie Marcina wyróżniają w grupie pięćdziesięciu uczniów, którzy przechodzą do następnej części egzaminu. Po kolejnym teście zostaje już tylko trzydziestu, w tym Marcin, którzy kwalifikują się do klasy wstępnej.
Ksiądz Wargulski przepytuje uczniów z religii na koniec. Do klasy wstępnej trafiają głównie uczniowie prawosławni, pochodzący z zamożnych rodzin i uczęszczający na korepetycje u pana Majewskiego. Nieprzyjęci uczniowie oraz ich zrozpaczone rodziny pytają inspektora o przyczyny surowych ocen. W odpowiedzi słyszą, że ich dzieci nie posługują się poprawnym akcentem oraz że wymagana jest biegła znajomość języka rosyjskiego. Rodzicom radzi się rozmawiać z dziećmi wyłącznie po rosyjsku, co budzi ich oburzenie.
Po obiedzie matka Marcina, pani Borowiczowa, wraz z synem udaje się do mieszkania pani Przepiórkowskiej, dawniej znanej jako "stara Przepiórzyca". Kiedyś były sąsiadkami. W domu "Przepiórzycy" żyją dwie jej córki oraz syn Karol. Podczas rozmowy kobieta wspomina o tragicznej śmierci swego najstarszego syna Teofila oraz o młodszym, który zginął w powstaniu.
Nagle w mieszkaniu pojawiają się dwaj starcy dyskutujący o polityce. Jeden z nich, radca Samonowicz, jest przeciwnikiem rusyfikacji i uważa, że nie każdy musi uczęszczać do szkoły, zachęcając do zajęcia się rolnictwem czy rzemieślnictwem. Drugi, radca Grzebicki, ma bardziej umiarkowane poglądy. Pani Borowiczowa, chociaż stara się słuchać ich rozmowy, myśli o tym, kim mogą być osoby wspominane przez starców, takie jak Mochnacki czy Murawiew. Cała sytuacja przytłacza ją, czuje narastający ból w sercu.
Rozdział V
Marcin Borowicz spędza teraz godziny, przesiadując na belach drewna za murem, zagłębiając się w książkach i notatkach. To miejsce, otoczone drzewami i krzewami, przypomina mu dom, za którym tak bardzo tęskni. Chłopiec ma problemy z arytmetyką i językiem rosyjskim. Dzięki Wiktorowi Alfonsowi Pigwańskiemu, zwanemu "Pytią", chłopiec otrzymuje dodatkowe wsparcie w nauce. "Pytia", mimo że jest uczniem klasy siódmej i zapalonym poetą, poświęca swój czas, aby pomóc młodszym kolegom.
Jednak życie Marcina w szkole nie jest łatwe. Wielu chłopców drwi z niego, zwłaszcza bracia Daleszowscy. Jedyną osobą, z którą Marcin może liczyć na jakiekolwiek więzi, jest starszy chłopak, Szwarc, zwany "Bułą". Samotność Marcina jest coraz bardziej dotkliwa, zwłaszcza gdy nauczyciel Majewski coraz mniej się nim interesuje, dostrzegając skromne pochodzenie chłopca.
W szkole panuje chaos. Młodsze dzieci uczą się na parterze, w miejscu zwanym "cukiernią", pod czujnym okiem pana Pazura. Starsi uczniowie gromadzą się na "korytarzu". A kiedy nadchodzi jesień, uczniowie urządzają prawdziwe bitwy na kasztany. Młodsi, będący w niekorzystnej pozycji, często odnoszą kontuzje w tych potyczkach.
Niestety, w szkole panuje również atmosfera wyśmiewania tych, którzy pochodzą z biedniejszych rodzin. Nauczyciele nie pomagają, często dokuczając uczniom, nazywając ich obraźliwymi epitetami. Kiedy Romek Gumowicz, zwany "Czarnym", staje przed tablicą i nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, nauczyciel nazywa go "pachciarską kobyłą", wywołując śmiech wśród uczniów. Marcin po raz pierwszy czuje współczucie dla swojego kolegi z klasy.
Rozdział VI
Pani Borowiczowa jest właśnie w Klerykowie, robiąc zakupy na Zielone Świątki. Udaje się do pana Majewskiego i dzięki znajomości, jaką nawiązała z profesorem na początku roku szkolnego, prosi o kilka dni urlopu dla Marcinka. Pan Majewski zgadza się. W drodze powrotnej do Gawronek, woźnica Jędrek dzieli się z nimi historią o kradzieży kobyły. Opowieść kończy się szczęśliwie - kobyła ucieka złodziejowi i wraca do swojego domu. Marcin słucha tej historii z wielkim zainteresowaniem, a potem kładzie głowę na kolanach matki. Gdy matka pyta go, czy zawsze będzie ją kochał, chłopiec, wzruszony, nie odpowiada słowami, ale jego łza spadająca na twarz jest wystarczającym znakiem. Nagle Marcin zauważa przydrożną kapliczkę, zatrzymuje wóz, wysiada i zrywa pęk kwitnących gałęzi. Wręcza je matce jako dar. Pani Borowiczowa przyjmuje kwiaty, choć wie, że chłopiec właśnie "okradł" starą kapliczkę, jednak nie ma serca go zganić. Wzruszona gestem syna, jedzie dalej w milczeniu.
Rozdział VII
Marcin jest obecnie w pierwszej klasie gimnazjum. W tym samym czasie jego matka, pani Borowiczowa, umiera. Początkowo Marcin nie odczuwa pełni bólu związanego ze stratą, ale z czasem głęboko go przeżywa. Jego ojciec jest teraz bardziej zajęty i koncentruje się głównie na tym, aby zapewnić Marcinowi edukację, płacąc za szkolne potrzeby. W szkole Marcin zaprzyjaźnia się z "Wilczkiem", chłopcem, który powtarza klasę i jest bardziej zbuntowany. "Wilczek" wprowadza Marcina w świat ściągania i oszukiwania nauczycieli. Pod jego wpływem Marcin często wagaruje. Pewnej zimowej niedzieli obaj opuszczają nabożeństwo, by pobawić się nad zamarzniętym strumieniem. Kiedy Marcinowi robi się zimno, decyduje się wrócić do kościoła. W drodze powrotnej jest świadkiem konfrontacji między księdzem Wargulskim a inspektorem gimnazjum dotyczącej śpiewu hymnu w języku polskim w kościele. Po tym incydencie Marcin zostaje zatrzymany przez księdza, który prosi go, aby nie opowiadał nikomu o tym, co się wydarzyło.
Rozdział VIII
W klerykowskim gimnazjum pan Rudolf Leim opiekuje się klasą pierwszą oddziału A jako nauczyciel łaciny. Pochodzi z rodziny niemieckiej, ale od wielu lat jego rodzina mieszka w Polsce. Mimo że w murach szkoły obowiązuje zakaz mowy polskiej, który on surowo egzekwuje, w domu posługuje się językiem polskim. Jest żonaty z Polką, a jego córki organizują spotkania, na których czytane są zakazane przez cenzurę utwory literatury polskiej. Wiele z tych dzieł pochodzi z prywatnej biblioteki pana Leima, a niektóre z nich są nawet ręcznie przez niego przepisane. Wcześniej, w szkole wojewódzkiej w Klerykowie, wykładał historię powszechną, języki starożytne i niemiecki. Niestety, z powodu słabej znajomości rosyjskiego, teraz uczy tylko łaciny w klasach pierwszych. Wszyscy drwią z jego staroświeckiego ubioru, ale na jego lekcjach zawsze panuje cisza. Doskonale wie, jak utrzymać dyscyplinę.
Z kolei nauczyciel języka rosyjskiego, Iłarion Stiepanycz Ozierskij, nazywany "Kałmukiem", nie radzi sobie z utrzymaniem porządku. Jego wygląd stanowi przedmiot drwin uczniów. Kiedy wchodzi do klasy, słyszy hałas i gwizdy. Często jest narażony na psikusy uczniów, jak na przykład pułapki w postaci rozciągniętych żyłek. Mimo ogromnej wiedzy, jest tak nieporadny, że nie potrafi samodzielnie wrócić do domu.
Pan Sztetter, nauczyciel języka polskiego, kiedyś tłumaczył wiersze Shelleya. Ma spore wykształcenie, ale obecnie drży o posadę i niemal nie uczy języka polskiego. Często drzemie na lekcjach, a zajęcia odbywają się tak wcześnie, że uczniowie są jeszcze senni. Lekcje polegają głównie na tłumaczeniach tekstów na język rosyjski i są traktowane obojętnie przez uczniów.
Nauczyciel arytmetyki, pan Nogacki, cieszy się wielkim szacunkiem wśród uczniów. Jest surowy, ale sprawiedliwy i sumienny. Choć nie chce rusyfikować uczniów, jego metody nauczania sprawiają, że muszą oni myśleć po rosyjsku.
Rozdział IX
Marcinek aktualnie mieszka u pani Przepiórkowskiej i przechodzi przez drugą i trzecią klasę z przeciętnymi wynikami. Jednak teraz, w drugiej połowie trzeciej klasy, różne wydarzenia zmieniają jego nastawienie do nauki. Pewnego dnia Szwarc przynosi do szkoły pistolet wraz z Marcinkiem, a także dwoma innymi kolegami, braciami Daleszowskimi, urządzają strzelaninę. Żandarm ich zaskakuje, ale braciom Daleszowskim udaje się uciec, podczas gdy Marcin i Szwarc zostają uwięzieni w klasie. Przerażony Marcin boi się konsekwencji i modli się, prosząc o litość. Następnego dnia, przed gronem profesorskim, Szwarc zaprzecza wszystkiemu, ale Marcin przyznaje się, że strzelał, choć bez prochu. Nauczyciele postanawiają, że jako karę chłopcy spędzą dodatkowy dzień w izolatce, jedząc tylko chleb i wodę. Marcinek jest przekonany, że taki wyrok był możliwy dzięki wstawiennictwu jego matki. Po tym zdarzeniu jego religijność wzrasta. Codziennie przed lekcjami odwiedza kościół. Ta głęboka wiara sprawia, że Marcin nie czuje się samotny, odzyskuje radość życia i robi duże postępy w nauce.
Rozdział X
Marcinek po zakończeniu roku szkolnego i zdanych egzaminach wyrusza na wakacje do Gawronek, gdzie mieszka jego ojciec. Choć Borowicz zestarzał się, a gospodarstwo jest coraz bardziej zaniedbane, to wita syna z otwartymi ramionami. Chłopak otrzymuje od ojca dubeltówkę i polecenie, aby pilnował ludzi podczas sianokosów. Chociaż jego pierwsze próby polowania na kaczkę kończą się niepowodzeniem, nie zniechęca się i każdego dnia rano wyrusza na polowania. W swoich wędrówkach obserwuje trudności i biedę wsi Gawronki, gdzie ludzie nie mają nawet konia do prac polowych. Sytuacja rodzin chłopskich jest trudna, a wielu z nich popada w długi u chłopa Scubioły z Bukowca, który za pożyczki wykorzystuje i podporządkowuje sobie innych.
Lejba Koniecpolski jest przykładem człowieka, który mimo wszystko walczy o byt swojej rodziny. Jako rzemieślnik, stara się zarabiać na życie, ale ciężka sytuacja finansowa często stawia go przed trudnymi wyborami. Marcin, choć jest świadkiem tych trudności, jest bardziej zainteresowany naukami myśliwskimi, którymi dzieli się z nim Szymon Noga. To od niego dowiaduje się o sztuce polowania, tajnikach łowiectwa i technikach wabienia zwierzyny.
Noga stara się opowiedzieć Marcinkowi nieco o historii i polityce, przytaczając między innymi opowieść o chłopie Kosturze, który bije Moskali prowadzących powstańca. Marcinek, wychowany przez radcę Somonowicza i widzący rozżalenie ojca, który przez powstanie traci swoją fortunę, wydaje się jednak znacznie bardziej zainteresowany polowaniami niż polityką. Noga namawia Marcinka na wyprawę na głuszce. Chłopiec zabiera z domu butelkę wódki, kiełbasę i chleb. Wabienie głuszców specjalnym przedmiotem (który okaże się później czymś zupełnie innym) nie przynosi przez długie godziny rezultatów. Ostatecznie Noga przekazuje go Marcinkowi i sam udaje się w zarośla. Po kilku godzinach Marcinek odnajduje go, śpiącego z pustą butelką wódki obok.
Rozdział XI
Marcin powraca do szkoły po wakacjach i natychmiast zauważa drastyczne zmiany. Wielu znanych nauczycieli i dyrektor opuścili gimnazjum, a zastąpili ich nowi, w tym dyrektor Kriestoobriadnikow i inspektor Zabielski. Wprowadzono rygorystyczny system nadzoru, który przypomina policyjno-śledczy mechanizm. Uczniowie są kontrolowani o każdej porze, mają zakaz posiadania polskich książek i mówienia w języku polskim. Szkoła, kiedyś miejsce nauki i zabawy, teraz wydaje się więzieniem.
Zachęca się uczniów do przyjęcia rosyjskiej kultury, zmuszając ich do uczestnictwa w rosyjskich przedstawieniach teatralnych, podczas gdy polskie są zakazane. Pomimo ogólnego oporu wobec tych zmian, Marcin, wbrew oczekiwaniom społeczności, decyduje się pójść na rosyjskie przedstawienie. Jego doświadczenie w teatrze zmienia jego perspektywę na język rosyjski, który wcześniej postrzegał jedynie jako narzędzie edukacji. Pomimo początkowego poczucia obcości, Marcin zostaje doceniony przez władze szkolne za uczestnictwo, co prowadzi do nowej bliskości z inspektorem Zabielskim. Chłopiec zaczyna regularnie odwiedzać inspektora, uważając go za swego "pierwszego mistrza", co budzi mieszane uczucia wśród jego rówieśników.
Rozdział XII
Jędruś Radek, ubrany w szkolny mundurek, wędruje drogą w stronę Klerykowa, zmierzając tam już drugi dzień z Pyrzogłów. Pochodzi z ubogiej rodziny chłopskiej i przez wiele lat opiekował się zwierzętami. Jego talent do naśladowania ludzi, zwłaszcza nauczyciela Antoniego Paluszkiewicza, zwrócił uwagę tegoż pedagoga. Kiedyś Paluszkiewicz zabrał Jędrka do siebie i zafascynował chłopaka atlasem zoologicznym. Dzięki niemu Jędrek nauczył się czytać i pisać w języku polskim i rosyjskim. Wkrótce potem chłopak rozpoczął naukę w progimnazjum w Pyrzogłowach, gdzie przez cztery lata nie odwiedził nawet swojej rodziny. Po śmierci Paluszkiewicza i krótkim pobycie u rodziny w Pajęcznie, Jędrek postanawia kontynuować naukę i wyrusza do Klerykowa. Podczas trudnej podróży Jędrek spotyka uprzejmego szlachcica, który podwozi go do miasta i pomaga znaleźć pracę jako korepetytor dla Władzia Płoniewicza. Mimo trudności, takich jak drwiny rówieśników z powodu jego ubioru i akcentu, Jędrek nie poddaje się. Kiedy jednak pewnego dnia nie wytrzymuje i bije jednego z uczniów, Tymkiewicza, zostaje wydalony ze szkoły. W tym trudnym momencie pojawia się Marcin Borowicz, który pomaga mu wrócić do nauki dzięki wstawiennictwu u inspektora Zabielskiego. Jędrek jest pełen wdzięczności i determinacji, by dalej zdobywać wiedzę.
Rozdział XIII
Klasa szósta w gimnazjum obecnie skupia trzydziestu trzech uczniów. Tylko kilkoro z nich to znajomi Marcina z początków nauki. Aktualnie uczniowie dzielą się na dwa obozy. W jednym obozie są "literaci", w którym dominują Rosjanie, Żydzi oraz Marcin Borowicz. Ta grupa jest ugodowa i utrzymuje bliskie stosunki z inspektorem Zabielskim. Spotykają się po zajęciach, aby razem czytać literaturę rosyjską. Dla nich Polska jest miejscem niewoli i patrzą z pogardą na polską kulturę. Zabielski nazywa ich "maleńkimi uczonymi". Wśród nich są również osoby, które szpiegują i donoszą.
Z kolei drugi obóz tworzą "wolnopróżniacy", w którym większość stanowią synowie szlachciców i bogatych ludzi. Zamiast skupiać się na nauce, wykorzystują każdą okazję do bawienia się w sposób zakazany - grają w karty, ściągają podczas testów, często jeżdżą konno i chodzą na tajne imprezy czy przedstawienia z aktorkami. Moda jest dla nich ważna, a przyjaźnie w tej grupie są głębokie i lojalne.
Większość uczniów pasjonuje się matematyką, a od szóstej klasy zaczynają interesować się fizyką. Jednak języki starożytne, rosyjski czy historia są dla nich nudne i trudne do przyswojenia. Mogą też wybierać język obcy do nauki, ale nie przykładają się do tego zbyt mocno. Mimo że język polski nie jest obowiązkowy, wielu uczniów czyta zakazane książki po polsku.
W bibliotece szkolnej jeden z uczniów znajduje rosyjski przekład "History of civilization in England" autorstwa Henryka Tomasza Buckle'a. Ta książka inspiruje wielu uczniów do tworzenia szkoły filozoficzno-materialistycznej. Dwaj uczniowie, Nochaczewski, nazywany "Spinozą", oraz Miller, znany jako "Balfegor", stają się liderami tego ruchu. Marcin Borowicz również jest zaangażowany. Obecnie mieszka u "Czarnej pani", gdzie spotykają się różne grupy intelektualne. Wieczorami prowadzą długie dyskusje i debaty na różne tematy.
Dla Borowicza tematem fascynującym jest ateizm. Wielu młodych ludzi w gimnazjum pragnie dowiedzieć się więcej o chemii, anatomii i fizjologii. Niektórzy, jak "Balfegor", "Spinoza" i Borowicz, nawet eksperymentują na zwierzęcych oczach kupionych w rzeźni. Książka Buckle'a staje się dla nich ważnym źródłem wiedzy. Chociaż nie znają polskich odpowiedników wielu terminów z tej książki, często rozmawiają o niej po rosyjsku.
Rozdział XIV
W klasie siódmej jest już tylko dwudziestu trzech uczniów. Szlam Goldbaum jest najlepszy pod względem osiągnięć w nauce. Tuż za nim jest Tomasz Walecki, znany jako "Figa", który mimo doskonałych umiejętności, spada na drugie miejsce z powodu złego zachowania. Nie utożsamia się z żadną z grup, ponieważ ciągle kontroluje go jego matka - gorliwa katoliczka. Rywalizacja naukowa między "Figą" a Marcinem Borowiczem jest zauważalna.
Kostriulew, nauczyciel historii, jest pasjonatem rusyfikacji i korzysta z każdej lekcji, aby przedstawić Polskę w złym świetle. Pewnego dnia opowiada historię o klasztorze żeńskim w pobliżu Wilna, twierdząc, że podczas inspekcji w jego podziemiach odkryto drewniane trumny z ciałami niemowląt. Walecki stanowczo protestuje przeciwko takim oskarżeniom w imieniu klasy, twierdząc, że są to kłamstwa. Zbulwersowany nauczyciel opuszcza pomieszczenie.
Niebawem do klasy wkraczają inni nauczyciele. Inspektor pyta, czy cała klasa wspierała bunt Waleckiego. Panując ciszę przerywa Marcin Borowicz mówiąc, że Walecki działał sam. Wszyscy uczniowie, z wyjątkiem Ruteckiego, potwierdzają jego słowa. Winowajcy zostają zabrani z klasy.
Po ich wyjściu uczniowie zaczynają dyskutować o tym, co się stało. Jeden z nich krytykuje zachowanie klasy. Chociaż matka Waleckiego interweniuje w jego sprawie, nie zostaje on wyrzucony ze szkoły. Jednak otrzymuje karę w postaci rózgi. Po powrocie do klasy, jego gniew wobec Borowicza jest oczywisty.
Rozdział XV
Po Świętach Bożego Narodzenia do klasy siódmej dołącza nowy uczeń - Bernard Sieger. Wyrzucili go z warszawskiego gimnazjum za rzekomą "nieprawomyślność", co wywołuje wiele plotek i spekulacji. Choć początkowo nie może uczęszczać na lekcje języka polskiego, po pewnym czasie ten zakaz zostaje uchylony.
Pierwsza lekcja z panem Sztetterem jest dla Bernarda okazją, by pokazać, jak wiele wie o polskiej literaturze i kulturze. Kiedy nauczyciel pyta go, czy zna jakiś utwór na pamięć, Bernard bez wahania zaczyna recytować "Redutę Ordona", jedno z najbardziej znanych dzieł Adama Mickiewicza. Recytacja jest niesamowita. Z każdym wersem Bernard dodaje więcej pasji i emocji, co sprawia, że wszyscy obecni są zachwyceni. "Figa", jeden z uczniów, stoi przy drzwiach i pilnuje, by nikt nie przeszkadzał w tym magicznym momencie.
Marcin Borowicz, słuchając słów Bernarda, przypomina sobie opowieści o powstaniach, które słyszał od Szymona Nogi. Wzruszenie jest tak wielkie, że musi włożyć wiele wysiłku, by powstrzymać się od okrzyku. Pan Sztetter, chociaż stara się zachować powagę, nie może powstrzymać łez.
Ten moment staje się przełomowym dla klasy. Bernard, który wcześniej był traktowany z nieufnością, zdobywa szacunek i podziw kolegów. Jego pasja i miłość do polskiej kultury są niewątpliwie inspirujące dla wszystkich.
Rozdział XVI
Podczas całego okresu nauki w klasie ósmej, Marcin i jego przyjaciele często spotykają się w Starym Browarze. Miejsce to, kiedyś służące jako fabryka piwa, teraz zostało przekształcone w mieszkania. Jedno z nich należy do rodziców Mariana Gontali, zwanego przez kolegów "Maniek". Maniek mieszka tu z dwoma braćmi w specjalnej przestrzeni na strychu nazywanej "górka". Pomimo młodego wieku zarabia na życie udzielając korepetycji i stworzył tu swoje małe, niezależne mieszkanie. Aby dostać się na "górkę", trzeba przemknąć przez ukryte przejście w parkowym ogrodzeniu, które chłopcy ochrzcili mianem "dziury Efialtesa".
W tym ukrytym miejscu głównie zbierają się Zygier, Borowicz, Walecki, Pieprzojad, Gontala i siódmoklasista Andrzej Radek. Ich głównym celem jest czytanie zakazanej literatury – dzieł takich autorów jak Mickiewicz, Słowacki, Mochnacki czy Szekspir. Te cenne książki przynosi im Radek, który znajduje je dzięki swoim chlebodawcom, Płoniewiczom.
Dla Marcina "Dziady" Mickiewicza to coś więcej niż tylko literatura. Dzieło to porusza go do głębi i wpływa na kształtowanie jego wartości oraz spojrzenia na świat. Czytając takie utwory, Marcin dostrzega, jak bardzo oddalił się od swoich korzeni, ulegając rusyfikacji, co napełnia go wstydem i żalem.
W każdą niedzielę chłopcy organizują dyskusje na temat ostatnio przeczytanych książek. Jednak pewnego dnia postanawiają zorganizować na "górce" nieformalne przyjęcie. Chcą po prostu spędzić miło czas, rozmawiając i śmiejąc się. Jednak ten wieczór nieco się komplikuje. Gdy Marcin podchodzi do ukrytego przejścia, dostrzega nauczyciela, pana Majewskiego. Borowicz szybko ostrzega przyjaciół. Majewski próbuje dostać się na górkę, ale Marcin uniemożliwia mu to, z ukrycia obrzucając go błotem. Chociaż chłopcu udaje się opóźnić nauczyciela, wie, że musi działać szybko. Kiedy wszyscy bezpiecznie opuszczają "górkę", Majewski pojawia się z miejscowymi strażnikami. Na szczęście dla chłopców światło na górce jest zgaszone, więc nauczyciel postanawia wrócić innego dnia.
Rozdział XVII
Zbliża się egzamin maturalny. Chłopcy z zapałem przyswajają materiał. Niektórzy ledwo śpią, mało jedzą i są przytłoczeni. Wielu uczy się w grupach, ale Marcin wybiera indywidualną naukę. Jego ulubione miejsce to stara, kamienna ławka koło źródełka w parku. Chociaż przez chwilę uczył się z Zygierem, w końcu wraca do samotnego przyswajania wiedzy.
Pewnego dnia, siedząc na ławce, Marcin zauważa młodą dziewczynę. To Anna Stogowska, nazywana "Birutą", jedna z najlepszych uczennic klasy siódmej żeńskiego gimnazjum. Jej życie rodzinne jest skomplikowane i pełne trudnych chwil, co sprawia, że jest nieufna i zamknięta w sobie. Wkrótce Borowicz zakochuje się w "Birucie". Stara się do niej zbliżyć, ale Anna jest zajęta domowymi obowiązkami. Marcin nie potrafi przestać o niej myśleć, a jego uczucia stają się intensywne do tego stopnia, że kradnie kartkę z jej autografem z czyjegoś pamiętnika. Każde ich spotkanie kończy się jedynie odwzajemnionym spojrzeniem lub nieśmiałym uśmiechem.
Podczas jednego z tych spotkań, w parku, ich spojrzenia krzyżują się. Marcin czuje, że ta chwila trwa wieczność. Jego serce bije mocniej, nie odrywa wzroku od Anny. Czuje, że jest coś magicznego w tym spojrzeniu, coś co sprawia, że cały świat wokół nich przestaje istnieć. Chociaż nie wymieniają ani słowa, Marcin jest pewien, że Anna odwzajemnia jego uczucia.
Rozdział XVIII
Marcin jest w Klerykowie. Przybył tam, aby załatwić ważne sprawy koleżeńskie. Od tamtej pamiętnej chwili w parku nie widział "Biruty". Mimo że egzamin dojrzałości, wręczenie świadectw oraz uczta pożegnalna już za nim, wszystko to przemija obok niego jak we mgle. Teraz, spędzając wakacje, zajmuje się gospodarstwem, bo ojciec nie ma już sił. Z każdą wolną chwilą ucieka jednak do Klerykowa. Spotyka panią Przepiórkowską, która jest już staruszką. Razem idą do jej domu. Tam Marcin widzi zgarbionego radcę Samonowicza. Dowiaduje się, że drugi radca, pan Grzebicki, nie żyje. Samonowicz nie rozpoznaje młodzieńca od razu. W trakcie ich rozmowy Marcin mówi, że planuje studia w Warszawie. Dowiaduje się, że władza nie pozwala kobietom prowadzić stancji, planując zamiast tego otwarcie internatu. Wyraża swoją niechęć do rusyfikacji, czym bardzo denerwuje radcę. Z powodu tego spięcia Borowicz wychodzi, zanim podano kawę. Biegnie do domu, w którym mieszkała "Biruta". Marzy, by zobaczyć ją ponownie. Podchodzi bliżej i pyta przechodzącą kobietę o doktora. Dowiaduje się, że pan Stogowski wyjechał z rodziną głęboko do Rosji, bo miał otrzymać tam lepszą posadę. Zrozpaczony Marcin idzie do parku i siedząc tam, trzyma w dłoni kartkę z pamiętnika z autografem Anny. Wtedy dostrzega nad sobą ucznia klasy ósmej, Andrzeja Radka. Nie może wydusić z siebie słowa, jedynie wyciąga dłoń w geście przywitania.
Mama zauważa, że w pralce giną skarpetki. Przez lata nazbierał się już cały worek skarpet bez pary. Razem z Basią, nazywaną przez rodziców Be, bada sprawę. W końcu postanawiają wezwać hydraulika. Hydraulik stwierdza, że z pralką jest wszystko w porządku. Ale pod pralką odnajduje dziurę w podłodze i mówi, że właśnie tędy uciekają skarpetki. Mama i Be postanawiają, że będą czekać na ich powrót. Opowieść o skarpetce pierwszej, która wygrała casting, zdobyła rolę w popularnym serialu, i została prawdziwą gwiazdą Czarna lewa skarpetka źle się czuje w koszu na brudne ubrania. Postanawia wyruszyć w podróż, by zrobić karierę. Wielki świat ją zachwyca. Pewnego dnia bierze udział w castingu do serialu. Recytuje wiersz o smutnym życiu skarpetek, a reżyser jest nią zachwycony. Skarpetka bardzo szybko zostaje gwiazdą. Udziela wywiadów, pozuje do zdjęć. A w końcu skarpetka wydaje pamiętniki o swoim barwnym życiu, które wywołują prawdziwy skandal. Opowieść o skarpetce drugiej, która uratowała mys
Kapelusz Pani Wrony Na piątkowe spotkanie pod dębem, Pani Wrona przybywa bez kapelusza, z którego wszyscy ją znają. Kapelusz to ostatni krzyk mody, doceniony nawet przez elegancką Lisicę. Pani Wrona jest roztrzęsiona, krzyczy, że kapelusz został "Uprowadzony! Porwany! Skradziony!", a następnie bez sił opada na fotel. Wszyscy są bardzo przejęci i poruszeni, aż w końcu ktoś proponuje, by wezwać detektywa Barnabę. Niedźwiedź, po przybyciu na miejsce, przesłuchuje Panią Wronę i świadków, po czym rozpoczyna oględziny miejsca popełnienia przestępstwa. Nie znajduje jednak żadnego śladu. Pada sugestia, że może to Wiatr jest odpowiedzialny za całą sytuację, on jednak zaprzecza. Barnaba proponuje Pani Wronie, aby wyznaczyła nagrodę za udzielenie informacji o kapeluszu. Wszyscy obecni włączają się do poszukiwań, ale nie przynosi to żadnego rezultatu. Pani Wrona jest zrozpaczona i całe dnie spędza w domu. Bez niej życie towarzyskie w lesie zamiera. Pewnego dnia odwiedza ją mysz, Bronisła
Przeprowadzka Do pani Lusi przychodzi mama, tata i Marcel. Chcą wybrać kotka. Pierwszy podchodzi do nich Cukierek, ale pani Lusia mówi, że to straszny łobuz i może lepiej, aby wybrali innego kotka. Jednak Cukierek bardzo podoba się Marcelowi, więc mama mówi, że nie mają wyjścia i chcą go zabrać do domu. Wszyscy idą do kuchni, aby omówić szczegóły przeprowadzki zwierzaka. W tym czasie mama Cukierka tłumaczy mu, że czeka go przeprowadzka do nowego domu i każdy kotek w swoim życiu musi to przeżyć. Po chwili Cukierek w specjalnej klatce zostaje zabrany przez rodzinę Marcela. Wielka ucieczka Tata Marcela mówi, że na razie Cukierek musi być zamknięty w domu, ponieważ nie jest jeszcze zaszczepiony i jest ryzyko, że złapie jakąś chorobę. Ponadto powinien przyzwyczaić się do nowego miejsca. Kotek ma jednak inne plany. Wymyka się z domu pomiędzy nogami taty, który wchodzi do środka, trzymając torby z zakupami. Cukierek poznaje inne zwierzęta i zwiedza okolicę. Gdy zaczyna padać deszcz, postana
Komentarze
Prześlij komentarz