"Przedwiośnie" Stefan Żeromski - streszczenie
Rodowód
Ród Baryków miał za sobą burzliwą historię. Dziadek Cezarego, Kalikst, był zamożnym szlachcicem, lecz za udział w powstaniu listopadowym stracił majątek. To zmusiło jego potomków do mozolnego wspinania się po szczeblach kariery. Syn Kaliksta, Seweryn, potrafił świetnie odnaleźć się w realiach carskiej Rosji. Jako urzędnik w przemyśle naftowym wykazywał się sprytem, zaradnością i umiejętnością dostosowania do reguł systemu. Dzięki temu zapewnił rodzinie dostatek i bezpieczeństwo.
Do Polski wrócił tylko po to, by znaleźć żonę. Ożenił się z Jadwigą z Dąbrowskich, panną z zamożnej siedleckiej rodziny, i wywiózł ją w głąb Rosji. Dla Jadwigi było to bolesne, bo w kraju zostawiła swą młodzieńczą miłość – Szymona Gajowca, ubogiego urzędnika. Ich związek, choć oparty na prawdziwym uczuciu, nie miał szans ze względu na różnice majątkowe.
W 1900 roku, gdzieś pod Uralem, urodził się syn Seweryna i Jadwigi – Cezary Grzegorz. Wychowywał się w Baku, w domu pełnym wygód i ciepła rodzinnego. Choć Seweryn robił karierę w Rosji, w domu żywe były wspomnienia Polski – zwłaszcza los dziadka Kaliksta i przechowywana z pietyzmem broszura powstańcza. Sam Cezary niewiele z tego rozumiał; jego dzieciństwo upływało beztrosko.
Szklane domy
Gdy Cezary awansował do piątej klasy gimnazjum, zaczęła się wojna. Seweryn został powołany na front, a Jadwiga z synem zostali sami. Dla matki było to ogromne obciążenie – bała się o męża, syna i o ich pozycję w mieście. Dla Cezarego natomiast oznaczało to wolność spod ojcowskiej dyscypliny. Coraz częściej buntował się przeciw matce.
W 1917 roku rewolucja ogarnęła Baku. Miasto pogrążyło się w chaosie: brakowało żywności, banki odmawiały wypłat, ulice przejęły tłumy robotników i marynarzy. Cezary, zafascynowany wolnością i hasłami rewolucji, chłonął agitacje i angażował się w wiece. Nie rozumiał, że sam jest beneficjentem znienawidzonego „starego porządku”. Kiedy matka ukryła kosztowności, wydał je komisarzowi – nieświadom, że odbiera tym rodzinie środki do życia.
Wkrótce rewolucjoniści zajęli ich mieszkanie, a Jadwiga, przyłapana na ukrywaniu kosztowności arystokratki, została skazana na ciężkie roboty. Upokarzana i bita, zmarła tragicznie na ulicy. Cezary został sam – dopiero wtedy uświadomił sobie grozę rewolucji i własny błąd.
Niedługo później wybuchły walki tatarsko-ormiańskie. Baryka został zmuszony do grzebania trupów; to doświadczenie go zahartowało, ale też uwrażliwiło. Wtedy niespodziewanie odnalazł ojca. Seweryn, zbiegły z armii, marzył o powrocie do ojczyzny.
Wyruszyli w podróż przez Carycyn, Moskwę i Charków. W drodze Seweryn roztaczał przed synem wizję „szklanych domów” – nowoczesnej Polski, gdzie wynalazki zapewniłyby ludziom dobrobyt i szczęście. To miał być testament duchowy ojca. Niestety Seweryn zmarł w podróży. Pochowany na obcej ziemi, zostawił Cezaremu obowiązek dotarcia do Gajowca. Sam Cezary, przekraczając granicę Polski, zobaczył nie mit szklanych domów, lecz błoto, biedę i brudne miasteczka – i poczuł bolesne rozczarowanie.
Nawłoć
W Warszawie Cezary odnalazł Szymona Gajowca, obecnie wysokiego urzędnika ministerstwa skarbu. Dzięki niemu podjął studia i dorabiał lekcjami. W 1920 roku wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej, gdzie zaprzyjaźnił się z Hipolitem Wielosławskim.
Po wojnie Hipolit zaprosił go do rodzinnego majątku Nawłoć. Tam Cezary poznał życie polskiej arystokracji i ziemiaństwa – pełne dostatku, zabaw i flirtów. Uległ urokowi pięknej wdowy Laury Kościenieckiej, podkochiwał się w nim także Karolina Szarłatowiczówna i młodziutka Wanda Okszyńska. Cezary wplątał się w skomplikowany układ uczuć i namiętności.
Zachwycił się Laurą, romansował z nią potajemnie, ale nie dostrzegał dramatu Karoliny i zakochania Wandy. Karolina, odrzucona, popełniła samobójstwo, co ksiądz Anastazy zrzucił na Cezarego, obwiniając go o moralną odpowiedzialność. Wkrótce też doszło do skandalu – w domu Laury doszło do awantury z jej narzeczonym Barwickim; Cezary, w szarpaninie, uderzył szpicrutą nawet samą Laurę. Romans zakończył się ostatecznie, a Cezary poczuł pustkę i rozczarowanie.
Postanowił przyjrzeć się Polsce od innej strony – pojechał do folwarku Chłodek, gdzie zobaczył biedę, głód i choroby chłopów. Tam uświadomił sobie ogromne nierówności społeczne: dworski przepych istniał kosztem ludzkiego cierpienia. To doświadczenie obudziło w nim na nowo bunt i pytania o sens sprawiedliwości społecznej.
Wiatr od Wschodu
Po wyjeździe z Nawłoci Cezary wrócił do Warszawy i do studiów. Zamieszkał w dzielnicy nędzy, a w pracy dla Gajowcaporządkował materiały o reformach w Polsce. Gajowiec wierzył w ewolucję: stopniowe budowanie administracji, szkolnictwa, silnego państwa. Pokazywał Cezaremu patronów idei – Bohusza, Krzemińskiego, Abramowskiego.
Cezary jednak coraz mocniej widział nędzę warszawskich ulic, biedę żydowskich dzielnic i poczucie bezsilności najuboższych. Coraz ostrzej zarzucał Gajowcowi brak odwagi do wielkich reform, szczególnie do reformy rolnej.
W tym czasie poznał Antoniego Lulka, studenta prawa i komunistę. Lulek wierzył w konieczność rewolucji i obalenia „państwa burżuazji”. Cezary, pamiętający okrucieństwa Baku, był sceptyczny, ale poszedł na konferencję komunistyczną. Tam wysłuchał wystąpień o nędzy proletariatu i krzywdach państwa, lecz ostro zapolemizował, broniąc Polski jako kraju wieloetnicznego i pełnego możliwości reform. Mimo różnic z Lulkiem, Baryka coraz wyraźniej czuł, że sama reforma Gajowca jest zbyt powolna, a sama rewolucja – zbyt krwawa.
Pewnego dnia do Cezarego przyszedł list od Laury Kościenieckiej. Zaprosiła go na spotkanie w Ogrodzie Saskim. Choć poszedł tam z mieszanymi uczuciami, rozmowa okazała się bardzo szczera i pełna namiętności – oboje gorąco wyznawali sobie uczucia. Laura jednak jasno zadeklarowała, że pozostanie wierna swojemu mężowi, dlatego Cezary nie chciał dalej drążyć sprawy. Spotkanie to było ich ostatecznym pożegnaniem.
Niedługo później w Warszawie wybuchł protest robotniczy przeciw lokautowi, czyli zamknięciu fabryk przez właścicieli, aby złamać strajk. Tłum robotników maszerował z transparentami i czerwonymi flagami, a Cezary szedł w pochodzie obok Lulka. Na drodze demonstrantom stanął oddział żołnierzy. W tym momencie Cezary zdecydował się na gest symboliczny – wyszedł z szeregu i ruszył sam na przód.
Komentarze
Prześlij komentarz